wtorek, 1 kwietnia 2014

Chapter 9

                                                                       *Oczami Claire*

Obudziło mnie dzwonienie telefonu. Błyskawicznie się ubrałam i po niego wybiegłam po czym odebrałam go.
-Halo?
-Czy rozmawiam z Zayn'em?-zapytał dziewczęcy głos.
-Nie,tylko z jego...
-Dziewczyną?
-Nie. Tylko z jego koleżanką.-oznajmiłam. Dowiedziałam się iż rozmawiam z siostrą chłopaka. Wróciłam do pokoju i spojrzałam na słodko śpiącego nagiego Malika. STOP! NAGIEGO? O nie, tylko nie to. Wszystko tylko nie to.Boże przespałam się z nieznajomym. Może nie tak nieznajomym,ale jednak.Dlaczego ja jestem taka głupia? Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Najpierw się dowiaduje iż nie mogę grać w siatkówkę, potem mam raka,a teraz? Przespałam się z Malikiem. To wszystko jest tak niesprawiedliwe. Wyszłam z pokoju i zeszłam do kuchni. Nasypałam sobie herbaty i czekałam aż  woda się zaparzy.
-Dlaczego płakałaś?-usłyszałam zaspany głos Harry'ego.
-Harry mam raka. Rozumiesz? Umieram.-dałam upust kolejnym łzom. Usłyszałam ciche szlochanie chłopaka,lecz moją uwagę przykuł czajnik oznajmujący iż woda się zagotowała. Ruszyłam w jego stronę i poczułam jak nogi mi się uginają,a powieki ociężałe. Mój organizm nie miał siły walczyć opadłam na zimne kafelki. Otworzyłam swoje oczy i dostrzegłam Harry'ego.
-Co się stało?
-Straciłaś przytomność.
-Panie doktorze.-zawołałam ledwie słyszalnym głosem.
-Nie się pani oszczędza jest pani w słabym stanie.
-Kiedy umrę?-zapytałam bez wahania.
-Niech pani spełni swoje najgłębsze marzenia. 
Spojrzałam na Styles'a,który powstrzymywał łzy. Lekarze bardzo długo zachodzili w głowę czy mnie wypuścić,ale jednak się zdecydowali i mnie wypuścili. Razem z brunetem weszłam do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu.
-Pamiętaj o 13 masz zmierzyć sobie ciśnienie i połknąć tabletkę.-przełknął ślinę. Wypuściłam powietrze.
-Harry?
-Tak?
-Pomóż mu zapomnieć o chorobie.
-Obiecuje się postarać.-złapał mnie za rękę i weszliśmy do domu. Usiadłam na kanapie i spojrzałam na szatyna w czarnej czapce. Siedziałam i czekałam aż się łaskawie na mnie spojrzy. Aż się zdecydował obdarzyć mnie swoim spojrzeniem. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Jak ja uwielbiam jak się na mnie patrzy swoimi czekoladowymi tęczówkami.
-Możemy pogadać? Ale na osobności?
-Jane.-odparł i ruszyliśmy na górę. Weszliśmy do jego pokoju rozsiedliśmy się na łóżku. Jak ja mu to powiem? No wiesz Zayn mam raka,ale to nic bo się przespaliśmy. Dobra spokojnie.
-Zayn jest jedna rzecz,o której nie wiesz.
-Niech zgadnę chodzi ci o to,że się przespaliśmy?
-Nie. Jestem chora. 
-To co? Wrócisz do zdrowia.
-Właśnie nie. Ja mam raka.-jego oczy zamarły stały się kamienne i nijakie. Od ruchowo ruszył w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz?
-Daleko.
-Ja wiem,że to jest szokująca nowina,ale damy rade.
-Jacy my? Dziewczyno ja nie dam rady. Wiesz dobrze,że mi na tobie zależy i co? Teraz tak sobie odejdziesz i zostawisz mnie z pustką?
-Jak chcesz to idź i tak cię nie potrzebuje! Nienawidzę cię! Żałuje,że cie poznałam! Co ja mówię! Żałuje,że się z tobą przespałam!-wykrzyczałam mu to prosto w twarz. Widziałam na jego twarzy ból i rozpacz.-Zayn ja?
-Nic nie mów już się doskonale wyraziłaś.-zatrzasnął drzwi.  Spojrzałam na prawo:PUSTKA na lawo: PUSTKA to teraz zostałam sama. Usłyszałam dźwięk telefonu.
-Halo?
-Dzień dobry pani.
-Słucham panie doktorze co się stało?
- Czy pani używa zabezpieczeń podczas współżycia?
-Nie? Ale coś nie tak?
-A mogłaby pani do nas przyjść?
-Tak jasne. To do zobaczenia.-rozłączyłam się z tarłam łzy i zbiegłam na dół. Nikogo nie było oprócz Malika. 
-Zayn? Mógłbyś mnie zawieść do szpitala?
-Nie.-oschle burknął. Podeszłam do niego i się spojrzałam prosto w jego oczy. 
-Błagam.
-To jest jedyna rzecz i więcej się do mnie nie odzywasz rozumiemy się?
-Tak.-odparłam niezadowolona. Droga do szpitala zajęła nam ponad 25 minut. Weszłam do poczekalni razem z Mulatem i czekaliśmy na naszą kolej raczej na moją. Zaczęłam się stresować. Tyle tworzy wszystkie były smutne,ale za razem szczęśliwe,że mają swoje połówki. Były jakie jak ja. Płakały na myśl o tym,że umrą. 
-Claire Rosalie Evans.
-Słucham.-zapytałam razem siadając na krzesła z chłopakiem.
-Kiedy ostatni raz uprawiała pani sex.
-Trochę nietypowe pytanie? Wczoraj.-spojrzałam na chłopaka miał kamienną twarz.-A coś nie tak?
-Możemy pani zrobić kilka badań?
-Oczywiście.
Siedziałam jakąś godzinę na wiadomość co jest. Byłam zdenerwowana i to jak. Po raz drugi kobieta wyczytała moje imię. Złapałam chłopaka za rękę,ale ten automatycznie zabrał swoja dłoń. Poczułam się dziwnie przecież to on wcześniej o mnie walczył,a teraz jest na odwrót.
-Wiadomo co mi jest?
-Tak.
Więc?
-Jest pani w ciąży. Dlatego pani dziś zemdlała. Jest jeszcze gorzej. Pani dziecko musi zostać usunięte. Ma pani raka i dziecko będzie mogło odziedziczyć chorobę.-nastąpiła chwila ciszy. Położyłam swoją dłoń na brzuchu i czekałam aż nowina dotrze do mojej podświadomości.
-Nie usunie ciąży rozumie pan.-odezwał się chłopak przez zaciśnięte zęby. Złapał mnie za rękę i wyprowadził. Bez słowa wróciliśmy do domu. Chłopak kazał mi się wykapać,a sam poszedł do inni kabiny.Wyszłam z łazienki z spojrzałam na Mulata. I pierwsza myśl,która wpadła do mojej głowy; I co teraz? Przecież i tak umrę. Po co on się wogule odezwał w tej sprawie?


poniedziałek, 10 lutego 2014

Chapter 8

                                                 *Oczami Diany*
Harry zaprosił mnie na imprezę.Oczywiście Diana musiała się upić,jak zawsze.I z imprez nic nie pamiętam.A z rana zastanawiam się co się działo.Wiem że siedziałam cały czas z Harry'm.Reszty już nie pamiętam. Clarie siedziała cały czas z Zayn'em,potem gdzieś poszli chyba do pokoju ale nie wiem co tam było dokładnie. Niall siedział z Pezz.Dalej nic nie pamiętam.
                                                            *Rano*
-O matko!-Wrzasnęłam.Przerażona wstałam coś musiało się stać ale co?Leżałam w samej bieliźnie a pod łóżkiem leżał Niall z Perrie.
-Co tak krzyczysz?Spać się nie da.-Odezwał się zaspany Harry.
-Co tu się stało?-Zapytałam przerażona nie mając zielonego pojęcia co się wczoraj kurde działo.
-A ja wiem?Też byłem pijany.-Powiedział drapiąc się po głowie.
-Nie wiem i chyba nie chce wiedzieć.-Oznajmiłam.
-Ja chyba wiem co się stało.-Powiedział.
-Nie tylko nie to.-Powiedziałam zakładając moją sukienkę która leżała na ziemi.
-Tylko dlaczego Perrie i Niall śpią pod łóżkiem.
Ogarnęłam się i zeszłam do kuchni gdzie siedziała zdesperowana Clarie.
-Clarie co się stało?-Zapytałam zaciekawiona.
-Jestem chora.-Powiedziała przez łzy.Wiedziałam że to coś poważnego.
-Mam raka.-Oznajmiła ledwo co powiedziała bo łzy.
-Nie martw się będziesz żyła długo.-Powiedziałam z łzami w oczach.Przytuliłam ją mocno a ona płakała.Sama byłam załamana tą wiadomością. Clarie poszła do swojego pokoju.Siedziałam a po policzku spływała samotna łza.Podszedł do mnie Niall i powiedział:
-Co jest?
-Nie ważne.Na prawdę nie musisz się martwić.-Oznajmiłam.
-Muszę wiedzieć co się stało.-Powiedział stanowczo.
-Clarie...Clarie jest chora.-Powiedziałam a po moim policzku zaczęły spływać łzy.
-Nie martw się będzie dobrze.-Powiedział i przytulił mnie do siebie.Takiej osoby jak on potrzebowałam.
Niall pocieszał mnie a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Lepiej?-Zapytał Niall i dotknął mojego policzka.
-Lepiej.-Odpowiedziałam.
Poszłam do mojego pokoju w którym siedział Harry.
-Dobrze układa Ci się z Niall'em?-Zapytał Harry.
-A co zazdrosny?-Zapytałam próbując zirytować go.
-Nie po prostu się tak pytam.-powiedział nie dając mi wygrać.
-Jak tam z Clarie?Widziałam jak się z nią całowałeś.Romantyku.-Powiedziałam z uśmieszkiem.
-Zazdrosna?-Powiedział.
-Pff...o ciebie taką ciotę?Hahahahahaha. Chciałbyś co ?-Oznajmiłam.
-Może chciałbym.
-Próbujesz mnie zirytować?To coś ci nie wychodzi.
-O patrz księżniczka bez serca się znalazła.-Powiedział poważnie.
-Teraz wychodzi na to że jesteś zazdrosny.-Powiedziałam.
-No chyba nie.-Oznajmił.
-Zamknij się już!A najlepiej wyjdź.-Wrzasnęłam pokazując na drzwi.
-Nie.To też mój pokój.-Powiedział z uśmiechem.
-Nienawidzę Cię.-Wrzasnęłam a następnie wyszłam.Pobiegłam do pokoju Niall'a.
-Co się stało?-Zapytał zmartwiony.
-Harry...Nienawidzę go.-Powiedziałam i przytuliłam się do Niall'a.
-Rozumiem...Ale już nie płacz księżniczko.-Powiedział i pocałował mnie w czoło.
Nagle w progu drzwi stanął Harry.
-Czego tutaj chcesz?-Zapytałam go.
-Tak przyszedłem sobie popatrzeć na zakochanych.-Powiedział opierając się o ścianę.
-Wyjdź!-Wrzasnęłam.Harry wyszedł.
-Niall ja nie chcę być z nim w pokoju.
-Śpij tam jeszcze a jak będzie coś gadał to przyjdź do mnie.I bądź miła..-Powiedział.
-Dobrze.-Powiedziałam.
-Leć do pokoju.Dobranoc.-Powiedział Niall.
-Dobranoc.-Powiedziałam i wyszłam.
Gdy weszłam do pokoju wzięłam tylko pidżamę i poszłam się umyć.Odkręciłam wodę i czekałam aż wanna się napełni a więc w między czasie umyłam zęby.Po umyciu poszłam do pokoju.Harry siedział przy komputerze.
-O patrz kto przyszedł księżniczka Diana.-Powiedział Harry bijąc brawo.
-Tak to ja.-Powiedziałam wycierając moje mokre włosy.
-Masz humor?-Zapytał zdziwiony.
-A mam.Bardzo dobry więc nie wkurzysz mnie dzisiaj.-Powiedziałam uśmiechnięta.
Harry oniemiał.Ja też bym tak to przyjęła.Osoba która jest taka jak ja zmienia się od razu.
-Co mowę odjęło?-Zapytałam siadając na łóżku.
-No wiadomo.-Powiedział pisząc coś na laptopie.Uśmiechną się.Pewnie z mojej głupoty.
-Z czego się śmiejesz?-Zapytałam.
-Z ciebie.-Powiedział ze śmiechem.
-A co we mnie takiego śmiesznego.-Zapytałam przewracając oczami.
-Próbujesz się uśmiechać i być dla mnie miła a tak na prawdę mnie nienawidzisz.-Powiedział.
-Nie że Cię nienawidzę.-Powiedziałam.
-A powiedziałaś że mnie nienawidzisz.-Powiedział trochę smutny.
-Przepraszam.-Powiedziałam.
-Za co?Że Cię irytowałem?-Zapytał Harry.
-Sama już nie wiem.-Powiedziałam a po moim policzku spływały łzy.
-Dlaczego płaczesz?-Zapytał zaciekawiony.
-Bo jesteś takim idiotą.-Skłamałam.
-Szczerze.-Oznajmił.
-Przepraszam za to że byłam chamska.-Powiedziałam.
-Spoko.-Odpowiedział.
-Odpowiedz mi czy ty kręcisz z Clarie?-Zapytałam.
-Nie,weź co ty.-Powiedział zdziwiony.
-Przecież ją całowałeś.-Powiedziałam i zaczęłam dźgać moim palcem po ramieniu.
-Sama mnie pocałowała.-Powiedział ze śmiechem.
-Ta od razu.-Powiedziałam z uśmieszkiem.
-A ty z Niall'em co kręcisz.-Powiedział
-Ja i Niall?Chyba jesteś śmieszny to mój przyjaciel.-Oznajmiłam.
-A nie wiedziałem.-Odpowiedział.
-A podoba ci się Clarie?-Zapytałam.
-Nie.-Powiedział.Wiedziałam że będzie kłamał.
-Szczerzę?-Zapytałam by mieć pewność może nie kłamie.
-Szczerze a tobie podoba się Niall?
-Nie!Przecież to mój przyjaciel.-Odpowiedziałam na to dziwne pytanie.
-A ja Ci się podobam?-Zapytał Harry
-Chyba znasz odpowiedź.-Powiedziałam
-Nie znam,powiedz.
-Nie.
-Na prawdę?-Zapytał
-Na prawdę.-Powiedziałam trochę zła.
-Nie wierze Ci.-Powiedział.
-Chyba lubisz mnie wkurzać.-Oznajmiłam
-Nie zmieniaj tematu.
-No nie podobasz mi się.-Powiedziałam.
-Dobra ja jestem zmęczona tą rozmową.Idę spać.-Oznajmiłam,po czym zgasiłam lampkę.Powoli zaczęłam zasypiać aż o 3 zasnęłam.
                                                         ******
Obudziłam się o 7.Zbiegłam po schodach aby zjeść coś ale chciałam zrobić to jak najszybciej aby nie obudzić reszty domowników.Lecz nie wstałam pierwsza.Przy dużym stole siedział samotnie,pijąc herbatę Niall.
-O witaj.-Powiedziałam do Niall'a z śmiechem.
-Cześć.Wyspałaś się?-Zapytał Niall.
-Nie.Zasnęłam o 3.-Odpowiedziałam.
-A ja nie pamiętam.-Powiedział.
-Ty zawsze nie pamiętasz.-Zażartowałam,Niall odpowiedział śmiechem.
-Masz jakieś plany?-Zapytał.
-Szczerze to nie długo jadę na konie,a więc jak wrócę to będę miała czas.-Odpowiedziałam łapiąc głęboki oddech.
To może się gdzieś wybierzemy?-Zaproponował.
-No jasne.-Odpowiedziałam dosiadając się obok Niall z miską płatków.Niall poszedł na kanapę.
Gdy zjadłam przechodziłam obok Niall'a a on złapał mnie i usadził mnie na swoich kolanach.
-Niall!-Burknęłam.Niall się zaśmiał.Próbowałam się wyrwać ale on nie pozwolił mi na to.Odwróciłam się i spojrzałam w jego błękitne oczy.Nie mogłam się powstrzymać i przytuliłam go.Ale mocno nie jak przyjaciela.A on dał mi buziaka w policzek.
-A co tu się dzieje?-Zapytał Harry.
-A nic specjalnego.-Powiedziałam i wstałam.
-Właśnie widzę.-Oznajmił.
-Ja idę na górę.-Powiedziałam i odeszłam od chłopców.
Ubrałam się i jak najszybciej pojechałam do koni.Była dopiero 9 ale postanowiłam że wcześniej zacznę to szybciej skończę.Wzięłam moją klacz i postanowiłam że wybiorę się z koniem pod dom przecież jest niedaleko. Bez zastanowienia wzięłam konia i od razu wsiadłam i zaczęłam się kierować w stronę domu.Gdy byłam blisko zadzwoniłam do Niall'a żeby wyszedł przed dom.Niall jak poprosiłam to wykonał polecenie.Niestety Niall jak to Niall stał plecami do nas.A więc postanowiłam że go wystraszę.
-Bu!-Wrzasnęłam szturchając go po plecach.
-O matko!-Krzyknął,wystraszyłaś mnie.
-Wiem zamierzałam to zrobić.-Powiedziałam ze śmiechem.
-Ale śliczny konik.-Powiedział i pogłaskał go.To bardzo słodko wyglądało.
Poszliśmy z nim za dom żeby się najadł.Po godzinie wróciłam do stajni aby wyjść z Niall'em.Gdy dotarłam do domu była gdzieś 14.Mieliśmy wyjść gdzieś tak jak robiło się ciemno.Była smutna,szara jesień.Zaczęlam się powoli szykować.Poszłam do łazienki żeby się ubrać i pomalować.Gdy byłam ubrana Niall powiedział że możemy iść.Poszliśmy do pobliskiego parku.Dużo rozmawialiśmy.Było jeszcze dość jasno.Położyliśmy się na trawie w parku.Leżeliśmy dalej rozmawialiśmy.Zaczęło padać a my dalej leżeliśmy.
                                                                        ~~~~~~~~~~~~~




poniedziałek, 27 stycznia 2014

Chapter 7

                                                      * Oczami Claire*
Leżałam na łące i patrzyłam w korony drzew,które zasłaniały promienie słoneczne.
-Podoba ci się tu?-usłyszałam głos mulata.
-Z tobą zawsze.-odparłam  i musnęłam jego usta. Wstałam i otrzepałam swoją sukienkę. Złapałam go za rękę i ruszyliśmy w nieznane. Nagle mój telefon zawibrował. Spojrzałam na wyświetlacz i od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Cześć Diana!-krzyknęłam.
-Jane zaraz u ciebie będę.-odpowiedziałam na jej pytanie.
-Zayn nie obrazisz się jak pójdę do Diany?
-Oczywiście,że nie. Jakby co będę w domu.
-To my mamy dom ? We dwójkę ?
-No oczywiście . Zapomniałaś? Od jakiegoś roku.
Nic już nie mówiąc poszłam do przyjaciółki. O dziwo ona też mieszkała z członkiem 1D. Tak dokładnie z Harry'm. Spędziłam z nimi cały wieczór, lecz po pewnym czasie zaczęłam się zbierać. Wracałam sobie spokojnie do domu,jednak czułam jak ktoś mnie śledzi. Przyspieszyłam kroku,ale ktoś nie ustępował i był coraz bliżej,czułam na sobie jego oddech. Zatrzymałam się na chwile mrugnęłam oczami i otworzyłam je po jakieś godzinie,przynajmniej mi się tak wydaje. Byłam przywiązana do jakiegoś słupka, na przeciwko mnie była kamera. Próbowałam krzyczeć,ale nie umożliwiała mi tego taśma na ustach. Przydreptał do mnie jakiś chłopak i zerwał ją bez żadnego wahania. Pisnęłam z bólu.
-Kim jesteś i po co mnie tu trzymasz?-zapytałam ledwo słyszalnym głosem.
-Nie powinno cię to obchodzić dziwko,a trzymam cie po to by dostać kase.
-Jesteś podły!-krzyknęłam z nienawiścią. W zamian dostałam w twarz.  Podszedł do kamery i ją włączył i zaczął mówić:
-Cześć Zayn chcę cię powiadomić,że twoja koleżanka,a raczej dziewczyna jest tutaj i radze ci jak najszybciej za nią zapłacić bo jest bardzo pyskata i bardzo gorąca. Masz czas do 3. Podszedł z kamerą do mnie i podniósł moją twarz,która miała chyba siniaka na policzku bo mnie bolał. Wyłączył kamerę i razem z nią wyszedł. Następnego dnia przyszedł ze swoimi kolegami,którzy prowadzili jakiegoś chłopaka. Posadzili go na krześle i przywiązali.
-Claire kotku zobacz kogo ci przyprowadziliśmy.-powiedział ten debil spojrzałam na chłopaka,który miał podbite oko i leciała mu krew z nosa.
-Zayn.-powiedziałam zachrypniętym głosem.Chłopak na mnie spojrzał.
-Claire. Nie martw się skarbie wyjdziemy z tego rozumiesz. Znów będziemy razem.-widziałam,że chciał płakać.
-Chłopcy odwiążcie ją. Mężczyźnie uczynili jego proźbę,lecz nie do końca bo związali mi nadgarstki. Nie miałam sił. Upadłam kiedy próbowałam zrobić krok. Jedyne co usłyszałam to głos mulata,który krzyknął moje imię,a następnie plas. Dostał w twarz. 'Dowódca' złapał mnie za ramie i pociągnął do góry. Pisnęłam z bólu. Spojrzałam zaszklonymi oczami na Malika,w którym buzowała ze złość. Szeregowy nachalnie mnie pocałował. Próbowałam go odepchnąć,ale był silniejszy ode mnie. Jeszcze bardzie przywarł mnie do siebie i zaczął macać mój tyłek. Zdenerwowałam się i z całych sił odepchnęłam go od siebie.Po czym walnęłam w twarz. Malik był bity nie wiem nawet z jakiej racji. Byłam jedynie skupiona na powaleniu napastnika. Podbiegłam do tamtej dwójki i odepchnęłam ich od niego. Jego usta były sine, po których spływała malutka stróżka krwi. Musnęłam jego usta, zaczęłam go coraz bardziej nachalniej całować. Mój napastnik oderwał mnie od niego i trzymał.
-Zayn ja przepraszam to moja wina. -Nie odpowiedział nie miał sił,ale widziałam,że płakał. Pozostała dwójka odsznurowała go i kazała mu klęknąć na ziemi nie wiedziałam co się dzieje zaczęłam płakać. Jeden z dryblasów przejoł trzymanie mnie w zaparte. Dowódca wyjął broń i wycelował w głowę mulata.
-Ostanie słowo?
-Claire zapamiętaj na zawsze będę przy tobie. Kocham cię skarbie. Proszę zamknij oczy.-spełniła jego proźbe i zamknęłam oczy. po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Skarbie nie zapomnij koch...-nie dokończył usłyszałam strzał i upadek ciała. 
                                                                    ~*~            ~*~
-Nie umieraj!-krzyknęłam i wstałam. To tylko sen. Położyłam się z powrotem i poczułam czyjąś łapę.
-DIAAAAAAANA!-krzyknęłam.
-Co się stało?-Zapytała.
-Weź go zabierz!Teraz .-Powiedziałam pokazując palcem na Zayn'a. Chłopak leżał wtulony we mnie.
-O jak słodko.-Powiedział Harry.
-Hmm...No nie wiem czy tak słodko.-Powiedziałam stanowczo.
-Niby dlaczego?-Zapytała.
-On chrapie.-Powiedziałam.
-Oj no weź.-Powiedział Harry z uśmiechem.
-A weźcie idźcie mi stąd...idioci.-Powiedziałam pokazując palcem na drzwi.
-Dobra już idziemy.-Powiedzieli oglądając się za siebie. Wkurzona wygramoliłam się z jego obięć i ruszyłam w stronę wyjścia.

-Gdzie idziesz mała?
-Jak najdalej od ciebie.-burknęłam.
-Co się stało?-zapytał słabym głosem.
-Ja wiem,że jestem tylko twoją koleżanką,ale całowałeś moją przyjaciółkę.
-A może jesteś dla mnie kimś więcej niż koleżanką?
-Kim? Przyjaciółką ? A może siostrą?-zadrwiłam.
-Żadnym z tych. Jesteś dla mnie..-nie dokończył bo przyszedł Harry.
-Mogę pogadać z Caire?
-Jasne.-odparł przez zaciśnięte zęby.
-Co się stało lokersie?-zapytałam i zmierzbiłam mu włosy. 
-Może nie tu,chodź do oddzielnego pokoju-.Zdziwiłam się jego zachowaniem. Nawet nie odpowiedziałam bo pociągnął mnie za rękę. Posadził mnie na kanapie i usiadł na przeciwko mnie.
-To co chciałeś mi powiedzieć?-zapytałam ponownie. Chłopak jedynie ostrożnie podniósł swoja dłoń i dotknął swoimi opuszkami dolnej warki  po czym zebrał ją na prawą stronę. Warga w szybkim tempie wróciła na swoje pierwotne miejsce. Lokers delikatnie się do mnie przybliżył i dotknął swoją dłonią mojego policzka. Zamknęłam z rozkoszy oczy i przygryzłam dolną wargę. Ostrożnie podniosłam powieki i zderzyłam się z nim czołami. Patrzyłam mu prosto w oczy. Odkleiłam swoje czoło od jego i zbliżyłam do niego swój nos. Zaczęliśmy się śmiać z naszej głupoty,ale po upływie 5 minut chłopak przybrał poważny wyraz twarzy. Swoje obie ręce położył na moich policzkach i delikatnie musnął moje wargi. Spojrzałam na niego i sama z siebie odwzajemniłam jego gest. Jestem głupia! Całuje swojego przyjaciela. Oderwałam się od niego z niechęcią,gdyż jego wargi były słodkie. Wstałam i wróciłam do Malika.
-Co ci się śniło?-zapytał smutny.
-Nie ważne.-odparłam i cała w skowronkach poszłam do łazienki,w której spędziłam całą godzinę. Wróciłam do pokoju i spostrzegłam,że nie ma Zayn'a. 
-Byłam dla niego chamska  nie dziwie mu się,że se poszedł.-powiedziałam sama do siebie.
-To co powiesz co ci się śniło?-usłyszałam ponowne pytanie mulata. Przewróciłam oczami i usiadłam wygodnie na łóżku. Już chciałam powiedzieć mu cały sen.
-Nic ważnego.-wypuściłam powietrze.
-Nie wydaje mi się. Krzyczałaś w nocy.
-Co?
-'Zayn?',' Zayn to moja wina,przepraszam'.
-Nigdy więcej kawy przed snem.
-Claire musisz się otworzyć. 
-Dobra. Więc leżałam na łące razem z tobą i patrzyłam w niebo potem poszliśmy gdzieś i zadzwoniła Diana. Poszłam ją odwiedzić,a ona mieszkała z Harry'm,a my razem.
-Poczekaj byliśmy razem?
-Tak. No i jak wracałam ktoś mnie śledził i zabrał do jakiejś fabryki. Tam siedziałam dwa dni. Na drugi dzień przyprowadzili cię byłeś cały pobity. Chłopak odwiązał mnie i zaczął całować, potem zaczął dotykać mojego tyłka.-poczułam łzy. Wybiegłam z pokoju do łazienki. Ja wiem to tylko sen,ale ja nie mam na to wystarczająco sił. Tak jestem dziwna. Jestem wredna,ale nie umiem opowiedzieć o swoim śnie. Nie wiecie o mnie wystarczająco. Jestem adoptowana i jak miałam 16 lat...nie mogę przepraszam. 
-Claire proszę wyjdź.
Bez wahania wyszłam.
-Wiesz jak tam było coś no wiesz to nie musisz mówić.
-Nie nie było tam tego. Przynajmniej tam. Więc macał mój tyłek nie mogłam z tym nic zrobić,lecz po paru próbach odepchnęłam go i pocałowałam cie.-z ciszyłam głos.-Na koniec cię zabili. Dlatego krzyczałam.
-Poczekaj chwile. Całowaliśmy się?
-Tak.-poprawiłam kucyka i spojrzałam w jego oczy. W jego czekoladowych tęczówkach były małe błyskotki,które z każdym nowym mrugnięciem się powiększały. Chciałam go pocałować,ale nie mogłam. Jestem przecież chora tak jak reszta. Nagle do domu przyszli jacyś faceci. Pobrali mi krew i wyszli.
                                                                                          ~*~    36 min,potem ~*~
Wrócili faceci od szpitala i podali moje wyniki.
-Jest pani najbardziej chora z całej rodziny. Prócz tego ma pani niedowagę i astmę co nie pozwala pani biegać.
-A grać w siatkówkę?-zapytałam z nadzieją w głosie.
-Przykro nam.-powiedzieli smutno i wyszli.  Mój świat się właśnie zawalił. Straciłam sens życia. I co teraz będzie moim celem na życie? Spuściłam wzrok i pozwoliłam spust łez moim oczom. Siatkówka to było moje życie bez niej jestem jak kwiat bez wody nie do przeżycia. Wbiegłam jak najszybciej na górę otworzyłam balkon i usiadłam na kafelkach. Chciałam umrzeć,przecież każdy ma swój cel w życiu. Mój właśnie runął w gruzach. Usłyszałam kroki,które dochodziły z pokoju. Nagle obok mnie znalazła się Perrie. Szczerze mówjąc jej teraz najbardziej potrzebowałam. Usiadła obok mnie i przytuliła. Ona była mi najbliższa. Znam ją od 2 lat. Jak przyjechałam do Londyny wpadłyśmy na siebie i wyglądałyśmy jak bliźniaczki. Taka sama koszulka,spodnie,buty,ale inne włosy i charaktery. Pezz  jest pewna siebie i gotowa na wszystko. Ja uwielbiam śpiewać,ale się boje. Weszłam z powrotem do środka.  Miałam o tyle szczęście,że nie było śniegu i nie było aż tak strasznie zimno,bo bym musiała się ubierać jak eskimos. Ubrałam uszykowany zestaw i zeszłam na dół. Tam założyłam kurtkę i wyszłam bez żadnego słowa. Szłam bardzo długo bez żadnego celu. Aż doszłam do budynku,który zwał się 'Szkoła, Nauka Baletu'. Czytałam o tej dziedzinie tańcu. Niektóre tancerki kończą z zakrwawionymi stopami,a nie które mają połamane nogi. Stałam i się zamyśliłam spuszczając wzrok.
-To jest to.-powiedziałam sama do siebie i podniosłam wzrok. Wbiegłam szybko po schodach.  Błądziłam po całym budynku. Kiedy znalazłam salę do baletu zobaczyłam dziewczyny,które były chude jak szkielety. Jeszcze lepiej.
-Przepraszam kto prowadzi tu zajęcia?-zapytałam pewna siebie. Wszystkie spojrzały na mnie groźnie. Kobieta w wieku średnim wyszła i się na mnie spojrzała jak na brzydotę.
-Kochana to balet,a nie hip-hap czy jak to się nazywa. 
-Ja nie tańcze żadnego stylu chcę się nauczyć baletu.-powiedziałam stanowczo.
-Ile ważysz ? Ile masz wzrostu?
-169 m waże 49 kg.
-Widać,że jesteś chuda,ale widzisz jakie są te dziewczyny,ale niech ci będzie masz strój i się przebież,a i jeszcze jedno zwiąż te kłaki bo mnie przerażają.-powiedziała i mnie odprawiła do szatni. Przebrałam się i wróciłam na salę. 
-Mam nadzieje,że jesteś wygimnastykowana.-powiedziała oschle szefowa i poszła włączyć muzykę. Wszytskie tańczyły sobie jak chciały,a do mnie podeszła nauczycielka.
-Zrób głęboki wdech i uśmiechnij się.
-Dobrze.-odparłam i spęłniłam jej życzenie.
-Masz aparat. Dobra mniejsza o to. Zrób piruet.-powiedziała stanowczo. Spojtzałam przed siebie i dostrzegłam wolne miejsce. Zamknęłam oczy i wróciłam do dnia z przed 2 godzn.
-Nie będzie mogła pani biegać.
-A grać w siatkówkę?
-Przykro nam. 
Otworzyłam oczy i delikatnie ustałam na palcach.
 Nie przejmował mnie ból,ani to,że w każdej chwili mogę upaść.  Uśmiechnęłam się wstrzymałam oddech i wystawiłam nogę do przudu. Zrobiłam piruet bez żadnej przeszkody.
-Będzie z ciebie przytek.-rzuciła niezadowolona nauczycielka. -Dobra dziewczyny dziś tylko gimnastyka,a za tydzień będziemy już powoli próbowały tańczyć.Ustawcie się w szeregu przy barierce.
Na balecie byłam 2 godziny. W drodze powrotnej do domu zaszłam do sklepu,aby kopić sobie produkty do sałatki.
-Jestem .-krzyknęłam.
-Gdzieś ty była?-zapytała wściekły Malik i mnie do siebie przytulił.-Martwiłem się.-szepnął mi do ucha.  Nic nie odpowiedziałam tylko zdjęłam buty,ale ulgi doznałam.
-Jezu chryste co ci się stało?!?-usłyszałam krzyk mulata. Spojrzałam na swoje skarpetki.
-Cholera! Mogłam wziąść plastry.-powiedziałam wkurzona.
-Powiesz gdzie byłaś?
-Zapisałam się na balet.
-Dziewczyno czy ty wiesz jak się kończy tańcząc balet?!?
-Tak i dlatego się zapisałam.
-Dzień dobry przepraszamy,że wpadamy bez żadnego uprzedzenia,ale mamy dla pani Evans ważną informację.
Razem z nimi weszłam do oddzielnego pokoju.
-Słucham.
-Ma pani raka.
Spojrzałam na nich ze łzami.
-Umrę?-nie odpowiedzieli tylko  wyszli. Dlaczego właśnie ja? Usiadłam na łóżku i okryłam się kocem. Popłakałm się ponownie. Nagle do pokoju wszedł Zayn. 
-Wszytsko wporządku?
-Tak.-burknęła. Szybko zaczęłam wycierać łzy. 
-Chodź mała robimy impreze.-powiedział uśmiechając się do mnie. Przysiadł na przeciwko mnie-Napewno wszystko okey?
-Tak. Idź się baw ja nie mam ochoty.-spojrzałam w jego oczy. Nachyliłam się na nim i delikatnie pocałowała. Od razy poprawił mi się chumor.
-Daj mi 15 min.
Po raz drógi się przebrałam i razem z Malikiem zeszłam na dół. Przez jakąś godzinę była trzeźwa,ale potem byłam tak jak Harry nawalona w 3 dupy. Co się oriętuję to do 3 tańczyłam z Malikiem,a potem se gdzieś poszliśmy. Jezu jestem tempa nawet nie wiem co się ze mną dzieje.Gdzie ja jestem? Gdzie mnie Zayn pociągnał?
                                                                             ****                  **                             ****
Więc tak! Jest i 7. Banał czysz jie? Mam już tego dość gdyż nikt nie wchodzi na tego bloga i jeśli tak dalej będzie szło nie wiem czy nie pogadam z koleżanką i nie zawieszimy tego bloga.
Jak sa to przepraszam za błędy. Komp mi szfankuje,ale cóż. Chciałambym prosić przynajmniej o jeden komtętarz,który nas zmotywuje ! ;*






piątek, 24 stycznia 2014

Chapter 6

                                                        *Oczami Diany*
Wiadomość o tym że będę z Harry'm w pokoju ucieszyła mnie.Lubię Harry'ego.TYLKO LUBIE.Choć wolałabym być w pokoju z Niall'em .Jakoś mam z nim lepsze relacje.No ale Harry też może być.Clarie oczywiście narzekała na wszystko.To jest Clarie.A i ta nowa Zoey jest dość fajna bardzo ją polubiłam.Ale Perrie mnie porządnie mnie wkurza,przylepiła się do Zayn'a moim zdaniem jest dziwna. Zoey może ją zastąpić.Mam ogromną nadzieje że tak będzie. Perrie była miła ale do czasu,coś zaczęło jej odbijać i tak wyszło że mnie bardzo wkurwia.Po losowaniu poszłam do pokoju z Harry'm.Harry coś krzyczał do Clarie
co wydawało mi się bardzo śmieszne.
-Znowu jesteśmy razem i to sami.-Odpowiedział chłopak zaciekawiony moją odpowiedzią.
-No widzisz takie życie.-Powiedziałam aby go zirytować.
-To moim zdaniem fajnie.-Powiedział z tym swoim uśmiechem.
-Nie bawi mnie to.-Oznajmiłam.
-O co ci chodzi?-Zapytał zdziwiony.
-Najpierw mówisz mi że jestem ta jedyną a później masz mnie w dupie.-Powiedziałam przez łzy.Czemu on jest taki?A może tylko dla mnie jest taki ? Nie mam pojęcia.Wiem że go trochę kocham.On jest inny.Jest moim ideałem. Uhh...
-Ja Cię za to przepraszam.-Powiedział z żalem.Ale ja nie dam się na to nabrać.Nie jestem taka jak inne dziewczyny.
-Nie dam się na to nabrać.-Powiedziałam.
-Naprawdę przepraszam.-Powiedział.Chyba naprawdę chciał abym mu przebaczyła.
-Okej.-Powiedziałam.Harry mnie przytulił.Było już dość późno.Harry spał na materacu.
-Harry?-Szepnęłam aby sprawdzić czy przypadkiem nie śpi.
-Co?-Zapytał szeptem.
-Zimno mi.-Powiedziałam ze smutkiem.
-Mi też zimno.-Odpowiedział.
-Mam pomysł...Chodźmy zrobić herbatę.-Powiedziałam zadowolona.
-Nie chce mi się.Mam lepszy pomysł,mogę się położyć obok ?- Zapytał.
-No dobra.-Powiedziałam trochę zmieszana.Musiałam być dosyć zmęczona aby się zgodzić.
Gdy Harry położył się obok mnie zaproponował abym się przytuliła,zgodziłam się.
-Już ci ciepło?-Zapytał szeptem.
-Tak.-Odszepnęłam.
Była gdzieś 3 w nocy a ja dalej nie mogłam spać.Myślałam że Harry śpi więc byłam cicho i nic nie mówiłam.
Gdy usłyszałam ciche śpiewanie wiedziałam że nie śpi.Harry chyba śpiewał One Thing.
-Widzę że nie śpisz.-Powiedziałam pół szeptem.
-A wiesz jakoś nie mogę zasnąć.-Odpowiedział.
Nagle usłyszeliśmy kroki.Przestraszyłam się.Z Harry'm postanowiłam że pójdziemy zobaczyć kto o 3 kręci się po domu.Wzięliśmy latarki i zeszliśmy do kuchni,bo tam było głośno.Gdy podeszliśmy zobaczyliśmy Niall'a który podjadał pizzę.
-Niall co ty robisz?-Zapytał Harry.
-A wiecie nie mogłem spać bo Perrie chrapie,to się głodny zrobiłem a że została pizza w lodówce to se poszłam zjeść.Zaczęliśmy się śmiać z inteligencji Niall'a.
-A wy dlaczego nie śpicie?-Zapytał z uśmieszkiem.
-Nie możemy zasnąć a zwłaszcza jak jakiś głodny kołek łazi po domu bo jest głodny.-Powiedziałam.
-A już myślałem że coś innego...-Powiedział ze śmiechem.
-No co myślałeś?-Zapytał Harry.Oczywiście wiedzieliśmy o co mu chodzi ale chcieliśmy go zdenerwować.
-A nie ważne.-Powiedział i odszedł do swojego pokoju.Po tym też zrobiłam się głodna a więc zrobiłam se kanapkę,Harry żartowniś se żarty robił że będę gruba.Gdy wróciliśmy do naszego pokoju włączyłam komputer no bo przecież i tak nie idziemy spać no to se Facebook'a sprawdzę.W internecie było pełno
-Dlaczego oni są tacy wredni.-Powiedział ze smutkiem.
-Harry przecież jesteś gwiazdą,wiadomo że będzie milion plotek o tobie musisz się przystosować do takich rzeczy.-Powiedziałam.
-Dziękuje że teraz jesteś przy mnie.-Powiedział przytulając mnie.Wyłączyłam laptopa i z Harry'm się położyliśmy się do łóżka że myśleli że spaliśmy.Po czwartej jeszcze było okropnie ciemno.Jasno robiło się dopiero 6.
-Harry jak to jest być sławnym?-Zapytałam.
-Ciężko,bardzo ciężko.-Odpowiedział.
-DIAAAAAAANA!-Usłyszałam krzyk Clarie.
Wybiegłam z Harrym z naszego pokoju i wpadłam do pokoju Clarie.
-Co się stało?-Zapytałam.
-Weź go zabierz!Teraz .-Powiedziała pokazując palcem na Zayn'a.Zayn leżał wtulony w Clarie.
-O jak słodko.-Powiedział Harry.
-Hmm...No nie wiem czy tak słodko.-Powiedziała Clarie.
-Niby dlaczego?-Zapytałam.
-On chrapie.-Powiedziała.
-Oj no weź.-Powiedział Harry z uśmiechem.
-A weźcie idźcie mi stąd...idioci.-Powiedziała Clarie pokazując palcem na drzwi.
-Dobra już idziemy.-Powiedzieliśmy oglądając się za siebie.Gdy już położyliśmy się przytulać do Harry'ego.
-A tobie co?-Zapytał zdziwiony Harry.
-Nie mam zielonego pojęcia.Nie wiem co teraz robię-Powiedziałam.
I od tego momentu była cisza.
*********************************************************************************
Wiem znowu krótki rozdział,ale nie mam weny :( Zachęcam do komentowania :3 Kocham was bardzo <3








czwartek, 2 stycznia 2014

Chapter 5

                                            *Oczami Claire*
Razem z dziewczynami szłam do chłopaków. Mówiąc szczerze nie miałam jakoś dobrego nastroju,a to wszystko prze Perrie,która przez całą noc gadała z kimś na Skype. Pod domem chłopaków byłyśmy o 15:30. Bo oczywiście po drodze wstąpiłyśmy do Tesco,bo Niall chce żelki. Stojąc już w otwartych drzwiach zobaczyłam Harry'ego i Zayn'a,którzy gadali z jakąś blondynką. Liam próbował się porozumieć z Louis'em,a Niall jak to on siedział i coś grzebał w lodówce. Cała szóstka nie zwróciła na nas najmniejszej uwagi. Byłam już w stanie iść do domu,ale ktoś mnie zatrzymał.
-A ty gdzie idziesz?
-Perrie ja nie chcę tu siedzieć. Pójdę sobie do domu i się wyś.....
-O dziewczyny przyszły.-Liam jak zawsze przerwał mi i zaprosił nas do środka. Niech go szlak jasny trafi! Z niechęcią weszłam do środka i zajęłam miejsce na fotelu,który był usadzony obok sofy.
-No to może przedstawicie nam swoją przyjaciółkę.-zapytałam Perrie. Ja i Diana tylko przytaknęłyśmy.
-Jestem Zoey. Kuzynka Niall'a.
-Jestem Claire to druga blondynka to Perrie,a brunetka to Diana. Miło nam cie poznać.-wyciągnęłam w jej stronę swoją dłoń.Wszyscy zajęliśmy miejsca i zaczęła się konwersacja jak oni nie lubią romansideł. Nuda!! Poszłam do kuchni. Tam wyjęłam jedną szklankę i nalałam do niej saku pomarańczowego. Trochę się wyluzowałam,ale mój błogi stan samotności przerwał mi jakiś człowiek.
-Czemu wyszłaś?
-Wiesz,ja nie lubię rozmawiać o takich rzeczach i było mi du...
-Jesteś o niego zazdrosna?
-To nie prawda! No dobra może trochę.-loczek się spojrzał na mnie z pod byka.-Aż tak o widać ?
-Może trochę.
-Dobra koniec tematy. Wogule go nie było.Wracajmy do nich.-powiedziałam i pociągnęłam lokersa za nadgarstek. Usadziłam go na kanapie,a sama usiadłam obok niego.Zaczął mi opowiadać o swoim dzieciństwie i  tym jak zaprzyjaźnił się z chłopakami w X-Factor. Swoją opowieść snuł 2 godziny.Myślałam,że mnie zanudzi na śmierć,a jednak tak się nie stało. Z przyjemnością słuchałam go z uśmiechem na twarzy i zadawałam pytania. Świetnie się czułam w towarzystwie Harry'ego,ale jednak moją uwagę przykuli Perrie i Zayn. Jestem 17-latką,która jest jego KOLEŻANKĄ,a Pezz jest dla mnie jak siostra. Wstałam razem z loczkiem i Zoey poszłam na spacer. Okazało się,że świetnie się dogadujemy w 3-kę. W drodze powrotnej zaszliśmy do lodziarni. Razem z dziewczyną stawiałam wielki opór, bo Harry za nas zapłacił. Kiedy wróciliśmy do domu tanecznym krokiem wszystkich twarze się skierowały w naszą stronę. Ja i Diana postanowiłyśmy wracać,lecz reszta osób nas namówiła,żebyśmy zostały na noc. Po upływie 30 min. się zgodziłyśmy. Oczywiście nie mieli wystarczającej liczby pokoi.

Bóg mnie nie kocha! Nie obyło się bez kłótni typu:'Nie ja chcę być z nią w pokoju!'. Wiec Li  postanowił zrobić losowanie. Stawiałam jak największy opór,że we 4 możemy być w jednym pokoju,ale nie i musi być losowanie.

-Oczywiście ja będę w pokoju  z Daniell.-uśmiechnął się przyjaźnie,ale ja zaczęłam wzrokiem szukać Harry'ego,który nie wyszedł z kuchni z bananem rozkoszując się nim. Uśmiechnęłam się do niego i wysłałam oczko. Liam wziął jakąś miskę i włożył do niej karteczki z naszymi imionami. Jako pierwszy losował Niall.
-Perrie.-uśmiechnął się,ale blondynka nie odwzajemniła jego gestu.
-No Harry teraz ty.
-Diana.-ulżyło mu,a dziewczyna przewróciła oczami. Został Lou i Zayn. 
-Zayn?-Błagam tylko nie on ja będę grzeczna obiecuje. Ta minuta zaczęła dla mnie się dłużyć w dwadzieścia.
-Claire.-O w morde! Bóg mnie naprawdę nie kocha.
-Chyba was Bóg opuścił skoro myślicie,że ja będę z n....-nie dokończyłam bo KTOŚ mi zatkał usta i zaciągnął na górę. No tu to na serio ludzi gwałcą,więc nie radzę się zbliżać do tego domu. Nagle osoba przewróciła mnie w swoją stronę tak obym mogła go/ją zobaczyć.
-I co? Myślisz,że jak mnie wylosowałeś to możesz wszystko,a ci powiem,ze to jest gówno prawda yght...nienawidzę cię!-wypowiedziałam słowa,które mi leżały na sercu kiedy go widziałam z moją przyjaciółką. Zeszłam na dół.
-To gdzie mam spać?-zapytałam z delikatnym wymuszonym uśmiechem. Harry wstał i zaprowadził mnie na górę i wskazał drzwi.
-Na drugi raz postaraj się krzyczeć ciszej.-uśmiechnął się  do mnie przyjaźnie i pocałował mnie w policzek.
-Za co t...
-Na dobranoc.-wyprzedził moje pytanie i poszedł da dół. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do pokoju.
-Zayn ja przepraszam,że tak na ciebie naskoczyłam. Ja nie panowałam nad sobą,rzadko kiedy mam takie wybuchy.-powiedziałam chciałam powiedzieć coś jeszcze,ale jedyne na co mnie było stać to go przytulić.-Przepraszam.-wyszeptałam.


-Jedyne co mnie interesuje to dlaczego?-zrobił zdziwioną minę.
-Ja nie wiem.-spuściłam głowę.
-Zazdrośnica!-usłyszałam głos,który wydobył się za ściany.
-Harry!
-Za co?
-Za Perrie!-ponowny krzyk loczka. Myślałam,że spale na miejscu buraka,a sory już to zrobiłam.
-Zabije cię!-wydobyłam jak najgłośniej.
-To prawda?-zapytał mulat. Próbowałam unikać jego wzroku. Co ja kurwa pierdole ja kuźwa chcę go pocałować!!
-Może trochę.-wypowiedziałam. Nic więcej nie mówiąc wzięłam od niego bluzkę w,której miałam spać. Przeczołgałam się do łazienki i odświeżyłam kroplami gorącej wody. Po jakiejś dłuższej chwili wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżku.
                                                                     
                                                                    * * *          ~*~           * * *
Kiedy się obudziłam poczułam się nie zbyt dobrze. Ta wczorajsza pizza nie dobrze na mnie wpłynęła. Było mi tak strasznie zimno. Obok mnie spał sobie smacznie Zayn. Delikatnie się do niego zbliżyłam i wtuliłam się w niego.
-Co się dzieje?-zapytał zaspanym głosem.
-Zimno mi.-odparłam. On podparł się na łokciach i jedną rękę przyłożył do mojego czoła była taka ciepła.
-Masz gorączkę.-powiedział i wyszedł z pokoju. Położyłam się z powrotem zawijając się w całą kołdrę.
-Mówię ci Liam to przez tą pizzę.-usłyszałam ponownie głos chłopaka. Otworzyłam delikatnie oczy,które odmawiały posłuszeństwa.
-Ej Li Niall, Zoey i cała reszta też mają takie objawy jak Claire.-powiedziała Pezz.
-Dobra Daniell ty dzwonisz po lekarza. Zayn, Perrie robicie im zimne okłady. Ja i Harry sprzątamy i robimy obiad. Do dzieła załoga.-powiedział Li. Nagle podszedł do mnie nie kto inny jak mulat.
-Wszytko będzie okey zobaczysz mała.-pocałował mnie w rozpalone czoło. Siedziałam sama. Pierdole! Nudzi mi się. Wstałam założyłam grube skarpetki i okryłam się kołdrą,żeby nie zmarznąć. Z czołgałam się na dół z wielkim trudem. Nikogo nie było poszłam więc do kuchni. I co ? Trafiłam jak zwykle na najlepszy moment. Zayn on..on ...on ją całował. Spojrzałam na niego z wielkim wyrzutem,że jestem taka naiwna. Poczułam łzy,które były gorzkie. Zamknęłam oczy i pozwoliłam zlecieć zimnym kroplom po moim rozpalonym policzku. Wybiegłam jak najszybciej z wielkim hukiem zamknęłam się w pokoju mulata i pozwoliłam sobie na głośny płacz. Teraz co jedyne czego chciałam to wiedzieć:"Dlaczego ja? Za co? Przecież nic takiego złego nie zrobiła? Zasłużyłam na to? Moja przyjaciółka i chłopak,który mi się podoba ?" Nie chciałam znać odpowiedzi. Chciałam zasnąć i nigdy go już nie zobaczyć. Jestem chora,ale kiedy tylko wyzdrowieje to wracam do Bostonu.
-Liam,ale to jest potwierdzone.-usłyszałam głos Harry'ego.
-Tak jeśli jutro się okaże,że Claire też jest struta tą pizzą to mamy potwierdzoną,że jesteśmy uziemieni tu na najbliższe 3 tygodnie.