poniedziałek, 27 stycznia 2014

Chapter 7

                                                      * Oczami Claire*
Leżałam na łące i patrzyłam w korony drzew,które zasłaniały promienie słoneczne.
-Podoba ci się tu?-usłyszałam głos mulata.
-Z tobą zawsze.-odparłam  i musnęłam jego usta. Wstałam i otrzepałam swoją sukienkę. Złapałam go za rękę i ruszyliśmy w nieznane. Nagle mój telefon zawibrował. Spojrzałam na wyświetlacz i od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Cześć Diana!-krzyknęłam.
-Jane zaraz u ciebie będę.-odpowiedziałam na jej pytanie.
-Zayn nie obrazisz się jak pójdę do Diany?
-Oczywiście,że nie. Jakby co będę w domu.
-To my mamy dom ? We dwójkę ?
-No oczywiście . Zapomniałaś? Od jakiegoś roku.
Nic już nie mówiąc poszłam do przyjaciółki. O dziwo ona też mieszkała z członkiem 1D. Tak dokładnie z Harry'm. Spędziłam z nimi cały wieczór, lecz po pewnym czasie zaczęłam się zbierać. Wracałam sobie spokojnie do domu,jednak czułam jak ktoś mnie śledzi. Przyspieszyłam kroku,ale ktoś nie ustępował i był coraz bliżej,czułam na sobie jego oddech. Zatrzymałam się na chwile mrugnęłam oczami i otworzyłam je po jakieś godzinie,przynajmniej mi się tak wydaje. Byłam przywiązana do jakiegoś słupka, na przeciwko mnie była kamera. Próbowałam krzyczeć,ale nie umożliwiała mi tego taśma na ustach. Przydreptał do mnie jakiś chłopak i zerwał ją bez żadnego wahania. Pisnęłam z bólu.
-Kim jesteś i po co mnie tu trzymasz?-zapytałam ledwo słyszalnym głosem.
-Nie powinno cię to obchodzić dziwko,a trzymam cie po to by dostać kase.
-Jesteś podły!-krzyknęłam z nienawiścią. W zamian dostałam w twarz.  Podszedł do kamery i ją włączył i zaczął mówić:
-Cześć Zayn chcę cię powiadomić,że twoja koleżanka,a raczej dziewczyna jest tutaj i radze ci jak najszybciej za nią zapłacić bo jest bardzo pyskata i bardzo gorąca. Masz czas do 3. Podszedł z kamerą do mnie i podniósł moją twarz,która miała chyba siniaka na policzku bo mnie bolał. Wyłączył kamerę i razem z nią wyszedł. Następnego dnia przyszedł ze swoimi kolegami,którzy prowadzili jakiegoś chłopaka. Posadzili go na krześle i przywiązali.
-Claire kotku zobacz kogo ci przyprowadziliśmy.-powiedział ten debil spojrzałam na chłopaka,który miał podbite oko i leciała mu krew z nosa.
-Zayn.-powiedziałam zachrypniętym głosem.Chłopak na mnie spojrzał.
-Claire. Nie martw się skarbie wyjdziemy z tego rozumiesz. Znów będziemy razem.-widziałam,że chciał płakać.
-Chłopcy odwiążcie ją. Mężczyźnie uczynili jego proźbę,lecz nie do końca bo związali mi nadgarstki. Nie miałam sił. Upadłam kiedy próbowałam zrobić krok. Jedyne co usłyszałam to głos mulata,który krzyknął moje imię,a następnie plas. Dostał w twarz. 'Dowódca' złapał mnie za ramie i pociągnął do góry. Pisnęłam z bólu. Spojrzałam zaszklonymi oczami na Malika,w którym buzowała ze złość. Szeregowy nachalnie mnie pocałował. Próbowałam go odepchnąć,ale był silniejszy ode mnie. Jeszcze bardzie przywarł mnie do siebie i zaczął macać mój tyłek. Zdenerwowałam się i z całych sił odepchnęłam go od siebie.Po czym walnęłam w twarz. Malik był bity nie wiem nawet z jakiej racji. Byłam jedynie skupiona na powaleniu napastnika. Podbiegłam do tamtej dwójki i odepchnęłam ich od niego. Jego usta były sine, po których spływała malutka stróżka krwi. Musnęłam jego usta, zaczęłam go coraz bardziej nachalniej całować. Mój napastnik oderwał mnie od niego i trzymał.
-Zayn ja przepraszam to moja wina. -Nie odpowiedział nie miał sił,ale widziałam,że płakał. Pozostała dwójka odsznurowała go i kazała mu klęknąć na ziemi nie wiedziałam co się dzieje zaczęłam płakać. Jeden z dryblasów przejoł trzymanie mnie w zaparte. Dowódca wyjął broń i wycelował w głowę mulata.
-Ostanie słowo?
-Claire zapamiętaj na zawsze będę przy tobie. Kocham cię skarbie. Proszę zamknij oczy.-spełniła jego proźbe i zamknęłam oczy. po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Skarbie nie zapomnij koch...-nie dokończył usłyszałam strzał i upadek ciała. 
                                                                    ~*~            ~*~
-Nie umieraj!-krzyknęłam i wstałam. To tylko sen. Położyłam się z powrotem i poczułam czyjąś łapę.
-DIAAAAAAANA!-krzyknęłam.
-Co się stało?-Zapytała.
-Weź go zabierz!Teraz .-Powiedziałam pokazując palcem na Zayn'a. Chłopak leżał wtulony we mnie.
-O jak słodko.-Powiedział Harry.
-Hmm...No nie wiem czy tak słodko.-Powiedziałam stanowczo.
-Niby dlaczego?-Zapytała.
-On chrapie.-Powiedziałam.
-Oj no weź.-Powiedział Harry z uśmiechem.
-A weźcie idźcie mi stąd...idioci.-Powiedziałam pokazując palcem na drzwi.
-Dobra już idziemy.-Powiedzieli oglądając się za siebie. Wkurzona wygramoliłam się z jego obięć i ruszyłam w stronę wyjścia.

-Gdzie idziesz mała?
-Jak najdalej od ciebie.-burknęłam.
-Co się stało?-zapytał słabym głosem.
-Ja wiem,że jestem tylko twoją koleżanką,ale całowałeś moją przyjaciółkę.
-A może jesteś dla mnie kimś więcej niż koleżanką?
-Kim? Przyjaciółką ? A może siostrą?-zadrwiłam.
-Żadnym z tych. Jesteś dla mnie..-nie dokończył bo przyszedł Harry.
-Mogę pogadać z Caire?
-Jasne.-odparł przez zaciśnięte zęby.
-Co się stało lokersie?-zapytałam i zmierzbiłam mu włosy. 
-Może nie tu,chodź do oddzielnego pokoju-.Zdziwiłam się jego zachowaniem. Nawet nie odpowiedziałam bo pociągnął mnie za rękę. Posadził mnie na kanapie i usiadł na przeciwko mnie.
-To co chciałeś mi powiedzieć?-zapytałam ponownie. Chłopak jedynie ostrożnie podniósł swoja dłoń i dotknął swoimi opuszkami dolnej warki  po czym zebrał ją na prawą stronę. Warga w szybkim tempie wróciła na swoje pierwotne miejsce. Lokers delikatnie się do mnie przybliżył i dotknął swoją dłonią mojego policzka. Zamknęłam z rozkoszy oczy i przygryzłam dolną wargę. Ostrożnie podniosłam powieki i zderzyłam się z nim czołami. Patrzyłam mu prosto w oczy. Odkleiłam swoje czoło od jego i zbliżyłam do niego swój nos. Zaczęliśmy się śmiać z naszej głupoty,ale po upływie 5 minut chłopak przybrał poważny wyraz twarzy. Swoje obie ręce położył na moich policzkach i delikatnie musnął moje wargi. Spojrzałam na niego i sama z siebie odwzajemniłam jego gest. Jestem głupia! Całuje swojego przyjaciela. Oderwałam się od niego z niechęcią,gdyż jego wargi były słodkie. Wstałam i wróciłam do Malika.
-Co ci się śniło?-zapytał smutny.
-Nie ważne.-odparłam i cała w skowronkach poszłam do łazienki,w której spędziłam całą godzinę. Wróciłam do pokoju i spostrzegłam,że nie ma Zayn'a. 
-Byłam dla niego chamska  nie dziwie mu się,że se poszedł.-powiedziałam sama do siebie.
-To co powiesz co ci się śniło?-usłyszałam ponowne pytanie mulata. Przewróciłam oczami i usiadłam wygodnie na łóżku. Już chciałam powiedzieć mu cały sen.
-Nic ważnego.-wypuściłam powietrze.
-Nie wydaje mi się. Krzyczałaś w nocy.
-Co?
-'Zayn?',' Zayn to moja wina,przepraszam'.
-Nigdy więcej kawy przed snem.
-Claire musisz się otworzyć. 
-Dobra. Więc leżałam na łące razem z tobą i patrzyłam w niebo potem poszliśmy gdzieś i zadzwoniła Diana. Poszłam ją odwiedzić,a ona mieszkała z Harry'm,a my razem.
-Poczekaj byliśmy razem?
-Tak. No i jak wracałam ktoś mnie śledził i zabrał do jakiejś fabryki. Tam siedziałam dwa dni. Na drugi dzień przyprowadzili cię byłeś cały pobity. Chłopak odwiązał mnie i zaczął całować, potem zaczął dotykać mojego tyłka.-poczułam łzy. Wybiegłam z pokoju do łazienki. Ja wiem to tylko sen,ale ja nie mam na to wystarczająco sił. Tak jestem dziwna. Jestem wredna,ale nie umiem opowiedzieć o swoim śnie. Nie wiecie o mnie wystarczająco. Jestem adoptowana i jak miałam 16 lat...nie mogę przepraszam. 
-Claire proszę wyjdź.
Bez wahania wyszłam.
-Wiesz jak tam było coś no wiesz to nie musisz mówić.
-Nie nie było tam tego. Przynajmniej tam. Więc macał mój tyłek nie mogłam z tym nic zrobić,lecz po paru próbach odepchnęłam go i pocałowałam cie.-z ciszyłam głos.-Na koniec cię zabili. Dlatego krzyczałam.
-Poczekaj chwile. Całowaliśmy się?
-Tak.-poprawiłam kucyka i spojrzałam w jego oczy. W jego czekoladowych tęczówkach były małe błyskotki,które z każdym nowym mrugnięciem się powiększały. Chciałam go pocałować,ale nie mogłam. Jestem przecież chora tak jak reszta. Nagle do domu przyszli jacyś faceci. Pobrali mi krew i wyszli.
                                                                                          ~*~    36 min,potem ~*~
Wrócili faceci od szpitala i podali moje wyniki.
-Jest pani najbardziej chora z całej rodziny. Prócz tego ma pani niedowagę i astmę co nie pozwala pani biegać.
-A grać w siatkówkę?-zapytałam z nadzieją w głosie.
-Przykro nam.-powiedzieli smutno i wyszli.  Mój świat się właśnie zawalił. Straciłam sens życia. I co teraz będzie moim celem na życie? Spuściłam wzrok i pozwoliłam spust łez moim oczom. Siatkówka to było moje życie bez niej jestem jak kwiat bez wody nie do przeżycia. Wbiegłam jak najszybciej na górę otworzyłam balkon i usiadłam na kafelkach. Chciałam umrzeć,przecież każdy ma swój cel w życiu. Mój właśnie runął w gruzach. Usłyszałam kroki,które dochodziły z pokoju. Nagle obok mnie znalazła się Perrie. Szczerze mówjąc jej teraz najbardziej potrzebowałam. Usiadła obok mnie i przytuliła. Ona była mi najbliższa. Znam ją od 2 lat. Jak przyjechałam do Londyny wpadłyśmy na siebie i wyglądałyśmy jak bliźniaczki. Taka sama koszulka,spodnie,buty,ale inne włosy i charaktery. Pezz  jest pewna siebie i gotowa na wszystko. Ja uwielbiam śpiewać,ale się boje. Weszłam z powrotem do środka.  Miałam o tyle szczęście,że nie było śniegu i nie było aż tak strasznie zimno,bo bym musiała się ubierać jak eskimos. Ubrałam uszykowany zestaw i zeszłam na dół. Tam założyłam kurtkę i wyszłam bez żadnego słowa. Szłam bardzo długo bez żadnego celu. Aż doszłam do budynku,który zwał się 'Szkoła, Nauka Baletu'. Czytałam o tej dziedzinie tańcu. Niektóre tancerki kończą z zakrwawionymi stopami,a nie które mają połamane nogi. Stałam i się zamyśliłam spuszczając wzrok.
-To jest to.-powiedziałam sama do siebie i podniosłam wzrok. Wbiegłam szybko po schodach.  Błądziłam po całym budynku. Kiedy znalazłam salę do baletu zobaczyłam dziewczyny,które były chude jak szkielety. Jeszcze lepiej.
-Przepraszam kto prowadzi tu zajęcia?-zapytałam pewna siebie. Wszystkie spojrzały na mnie groźnie. Kobieta w wieku średnim wyszła i się na mnie spojrzała jak na brzydotę.
-Kochana to balet,a nie hip-hap czy jak to się nazywa. 
-Ja nie tańcze żadnego stylu chcę się nauczyć baletu.-powiedziałam stanowczo.
-Ile ważysz ? Ile masz wzrostu?
-169 m waże 49 kg.
-Widać,że jesteś chuda,ale widzisz jakie są te dziewczyny,ale niech ci będzie masz strój i się przebież,a i jeszcze jedno zwiąż te kłaki bo mnie przerażają.-powiedziała i mnie odprawiła do szatni. Przebrałam się i wróciłam na salę. 
-Mam nadzieje,że jesteś wygimnastykowana.-powiedziała oschle szefowa i poszła włączyć muzykę. Wszytskie tańczyły sobie jak chciały,a do mnie podeszła nauczycielka.
-Zrób głęboki wdech i uśmiechnij się.
-Dobrze.-odparłam i spęłniłam jej życzenie.
-Masz aparat. Dobra mniejsza o to. Zrób piruet.-powiedziała stanowczo. Spojtzałam przed siebie i dostrzegłam wolne miejsce. Zamknęłam oczy i wróciłam do dnia z przed 2 godzn.
-Nie będzie mogła pani biegać.
-A grać w siatkówkę?
-Przykro nam. 
Otworzyłam oczy i delikatnie ustałam na palcach.
 Nie przejmował mnie ból,ani to,że w każdej chwili mogę upaść.  Uśmiechnęłam się wstrzymałam oddech i wystawiłam nogę do przudu. Zrobiłam piruet bez żadnej przeszkody.
-Będzie z ciebie przytek.-rzuciła niezadowolona nauczycielka. -Dobra dziewczyny dziś tylko gimnastyka,a za tydzień będziemy już powoli próbowały tańczyć.Ustawcie się w szeregu przy barierce.
Na balecie byłam 2 godziny. W drodze powrotnej do domu zaszłam do sklepu,aby kopić sobie produkty do sałatki.
-Jestem .-krzyknęłam.
-Gdzieś ty była?-zapytała wściekły Malik i mnie do siebie przytulił.-Martwiłem się.-szepnął mi do ucha.  Nic nie odpowiedziałam tylko zdjęłam buty,ale ulgi doznałam.
-Jezu chryste co ci się stało?!?-usłyszałam krzyk mulata. Spojrzałam na swoje skarpetki.
-Cholera! Mogłam wziąść plastry.-powiedziałam wkurzona.
-Powiesz gdzie byłaś?
-Zapisałam się na balet.
-Dziewczyno czy ty wiesz jak się kończy tańcząc balet?!?
-Tak i dlatego się zapisałam.
-Dzień dobry przepraszamy,że wpadamy bez żadnego uprzedzenia,ale mamy dla pani Evans ważną informację.
Razem z nimi weszłam do oddzielnego pokoju.
-Słucham.
-Ma pani raka.
Spojrzałam na nich ze łzami.
-Umrę?-nie odpowiedzieli tylko  wyszli. Dlaczego właśnie ja? Usiadłam na łóżku i okryłam się kocem. Popłakałm się ponownie. Nagle do pokoju wszedł Zayn. 
-Wszytsko wporządku?
-Tak.-burknęła. Szybko zaczęłam wycierać łzy. 
-Chodź mała robimy impreze.-powiedział uśmiechając się do mnie. Przysiadł na przeciwko mnie-Napewno wszystko okey?
-Tak. Idź się baw ja nie mam ochoty.-spojrzałam w jego oczy. Nachyliłam się na nim i delikatnie pocałowała. Od razy poprawił mi się chumor.
-Daj mi 15 min.
Po raz drógi się przebrałam i razem z Malikiem zeszłam na dół. Przez jakąś godzinę była trzeźwa,ale potem byłam tak jak Harry nawalona w 3 dupy. Co się oriętuję to do 3 tańczyłam z Malikiem,a potem se gdzieś poszliśmy. Jezu jestem tempa nawet nie wiem co się ze mną dzieje.Gdzie ja jestem? Gdzie mnie Zayn pociągnał?
                                                                             ****                  **                             ****
Więc tak! Jest i 7. Banał czysz jie? Mam już tego dość gdyż nikt nie wchodzi na tego bloga i jeśli tak dalej będzie szło nie wiem czy nie pogadam z koleżanką i nie zawieszimy tego bloga.
Jak sa to przepraszam za błędy. Komp mi szfankuje,ale cóż. Chciałambym prosić przynajmniej o jeden komtętarz,który nas zmotywuje ! ;*






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz