sobota, 7 grudnia 2013

Chapter 2.

                                                                      * Oczami Diany *
Gdy już doszłyśmy do domu Clarie zaczęła przeszukiwać swoją torebkę .
-E dziewczyny macie mój telefon ? - Zapytała zdenerwowana Clarie.
-Nie-Powiedziałam 
-Pezz? - Zapytała Clarie 
-Nie.-Powiedziała Pezz
-HAHAHA.-Zaczęłam się śmiać.
-Z czego się tak śmiejesz?-Zapytała Clarie.
-Jak można zgubić telefon ?-Powiedziałam ze śmiechem 
-Normalnie.-Powiedziała Pezz
-Poczekaj Zadzwoniłam do Claire i czekałam jak ktoś odbierze.
-Halo-usłyszałam w słuchawce męski głos
-Chciałabym się dowiedzieć z kim mam przyjemność rozmawiać?
-Z Zayn'em Malikiem,a ja czy mógłbym się dowiedzieć z kim rozmawiam?
-Koleżanką właścicielki tego telefonu.I chciałabym odzyskać jej własność. Czy dziś mogłybyśmy przyjść po telefon?
-Jasne o 12.
                        ******************
Razem z Claire wyszłyśmy do parku. Dziewczyna była zdeterminowana i chciała odzyskać swoją własność.
Na miejscy siedziało dwóch chłopaków. Jeden miał loki drugi miał grzywkę na boku.
-Czy mogłabym odzyskać swoją właśność?-zapytała widząc,że chłopak przegląda jej zdjęcia. Chłopak podniósł wzrok.
- A my się nie znamy.-Powiedział wysoki chłopak w kręconych .
-Diana jestem - Powiedziałam z poczuciem humoru.
-Bardzo ładne imię - Powiedział
-A ty jak się zwiesz ? - Zapytałam
-Harry .- Powiedział.
-Też ładne.
-Może się jeszcze kiedyś spotkamy? - Zapytał 
-Oczywiście.-powiedziałam 
-To może zostawisz mi swój numer telefonu ? -powiedział i podał mi swój telefon
Zapisałam mu mój numer telefonu.
-Dziękuje.-powiedział 
Spojrzałam na telefon zegar pokazywał 12:20
-Clarie szybciej bo muszę jechać do koni.-Powiedziałam 
-Okej.
Gdy byłyśmy już w domu szybko pobiegłam do mojego spokoju.
Chwyciłam białe bryczesy żółtą koszule. Włosy związałam w warkocza a do ręki wzięłam kask.
Założyłam oficerki i z dumą wyszłam z domu.
Wsiadłam do samochodu.Do mojej stadniny która znajdowała się na posesji moich rodziców.
Zawsze kochałam konie.Później zmieniło się w pasje , a następne w moje życie.Kocham to ponad życie.Nawet mogłabym przez to zginąć. 
Mam jednego konia , a w stajni stoją trzy.
Nazywa się Larry.Gdy dojechałam już na miejsce wzięłam mojego konia.Pojechałam z nim w teren.Sama. Myślałam o wszystkim podczas jazdy.Ale najwięcej Harry'm.Wróciłam na żeby chwile poskakać przez przeszkody.Stopiona w galopie poczułam że zaczynam tracić równowagę,i się powoli suwam z siodła.I zaczęłam lecieć,znalazłam się na ziemi.To był ułamek sekundy.Wstałam i tylko się otrzepałam.I ponownie wsiadłam na konia.Za ogrodzeniem stała moja kuzynka Lucy. Ma 14 lat. Jest dla mnie jak rodzona siostra , której nie mam .
Po zakończeniu jazdy odprowadziłam konia.Moich rodziców nie było, była tylko moja ciocia z kuzynką
Spojrzałam na zegarek była 14:00.
Dostałam sms od Harry'go było w nim :
"Cześć , spotkamy się dziś o 16 ? " 
Odpisałam " Możemy się spotkać :)"
Wsiadłam do samochodu i kierowałam się do domu.
Po upływie 15 minut znalazłam się pod domem.
-Siema ! - Powiedziały dziewczyny .
-Cześć !-Powiedziałam zdenerwowana
-Co ty taka nie w humorze?-Zapytała Clarie .
-Spadłam z konia.-powiedziałam i poszłam.
Skierowałam się do mojego pokoju.
Zaczęłam przeszukiwać moją szafę.
Dostałam sms od Harry'ego:
Daj mi swój adres to po ciebie przyjadę.
Podałam mu nasz adres.
Gdy się ubrałam poszłam się uczesać,uczesałam się w wysokiego koka.W domu rozległ się dzwonek do drzwi.
-Cześć , ja przyszedłem do Diany.-Powiedział Harry.
-DIANA!-Rozległ się krzyk Clarie
Zbiegłam po schodach. 
-Cześć.-Powiedziałam nieśmiało.
-Cześć.-Powiedział
Założyłam na siebie płaszcz.
Wyszliśmy z domu.
-Idziemy na spacer ? -Zaproponował Harry
-Jasne.
Przez całą drogę gadaliśmy o wszystkim.
-Znamy się nie cały dzień,a czuje się jakbym Cię znał od wieków 
Uśmiechnęłam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz